musielismy pozalatwiac troche organizacyjnych rzeczy (kupilismy bilety autobusowe z Miami do Orlando i z Orlando do Nowego Orleanu) co zajelo nam troche czasu. Potem pojechalismy kupic Maniuchowi rekawiczki na stopy :) tzw fivefingersy.
pokazane na zdjeciu obok. Kiedy juz Maniuch byl szczesliwy udalismy sie w dluga podroz do domu (sklep z tym obuwiem byl na drugim koncu miasta). wieczorem zlapal nas nasz gospodarz i toczylismy z nim dluga dyspute o Bogu, Ewolucji, Manipulacji i Ameryce... trwala do 4 w nocy wiec nastepnego dnia bylismy niezywi... szwendalismy sie wiec po Miami Beach kontemplujac turystyczny klimat.
Ja też chcę Fivefingersy ;)
OdpowiedzUsuń