niedziela, 6 marca 2011

1.03 Parki Stanowe na wybrzezu Pacyfiku

Kolejny dzien byl bardzo mily, glownie za sprawa naszego niezrownanego szczescia a moze raczej niezrownanej zyczliwosci  i otwartosci Amerykanow. CHcielismy pojechac do parkow stanowych, zeby dla odmiany zobczyc troche przyrody a nie tylko miasto. Jedyny park do ktorego udalo sie dojechac autobusem byl stosunkowo maly i niezbyt ciekawy. Nie wiedzielismy jeszcze o tym gdy weszlismy na jeden z punktow widokowych, na ktorym zagadal do nas jeden Amerykanin :) Rozmowa sie wywiazala na tyle ciekawa, ze zrobilismy razem z nim reszte szlaku i po jakis 45min wspolnego spacerowania, kiedy znalezlismy sie znow przy wejsciu (tak, par byl maly) nasz nowy przyjaciel zaproponowal, ze podwiezie nas do kolejnego parku, skoro i my i on chcemy go zobczyc :)
Po drodze zrobil sie czas na obiad, wiec zajechalismy do jakiejs jadlodajni i... zostal nam kupiony lunch :) :) Nie wiem czy to nasz urok menela, czy po prostu goscinnosc lokalsow, w kazdym razie juz drugi raz nas spotkal nieoczekiwany darmowy obiad :)
Potem pojechalismy do pieknego parku Topanga, gdzie zrobilismy krotki szlak. Widoki byly super!
https://picasaweb.google.com/maaniuch/California#5580067182351292850
https://picasaweb.google.com/maaniuch/California#5580067576109205218

Rozmowa tez byla bardzo fajne. Dowiedzielismy miedzy innymi troche o wyzszosci pracy dla rzadu nad praca w sektorze przywatnym i poznalismy kolejna osobe, ktora w wieku 50+ nie czuje sie bynajmniej stara, ale wrecz przeciwnie - mysli jak by to rozwinac/zaczac nowa kariere.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz