niedziela, 27 marca 2011

Stolica wlasnie taka jak powinna byc (23-28.03)

Po dlugiej i meczacej podrozy znalezlismy sie w stolicy kraju - Waszyngtonie. Lecielismy z Los Angeles przez Salt Lake City i Chicago wiec troche dziwna trasa. Widoki po drodze byly piekne, szczegolnie na pierwszym odcinku, kiedy lecielismy nad gorami. Samo Salt Lake City jest pieknie polozone u stop wysokich gor, wiec widoki z okna samolotu byly niesamowite.

W Waszyngtonie wylondowalismy poznym wieczorem i zostalismy odebrani z lotniska przez pania Elzbiete Gozdziak. Pani Elzbieta jest profesorem antropologii na jednym z tutejszych uniwersytetow i czasem daje goscinne wyklady albo prowadzi zblokowane zajecia w Poznaniu. Maniuch poznal ja wlasnie w trakcie takich zajec, a potem dzieki facebookowi utrzymal kontakt. Kiedy w pazdzierniku oglosilismy swiatu nasze plany wyjazdowe, miedzy innymi przez facebooka, ze zdumieniem otrzymalismy zaproszenie do Waszyngtonu. Szczegoly zostaly pozniej ustalone i w ten sposob stalismy sie goscmi pani Elzbiety. W ciagu dnia zwiedzamy liczne muzea i symbole Wspanialosci Narodu Amerykanskiego, a wieczory spedzamy na konfrontowaniu naszych amerykanskich obserwacji z antropologiczna wiedza gospodyni i jej osobistymi doswiadczeniami - osoby urodzonej w Polsce i zyjacej w USA.

Jesli chodzi o Waszyngton to w cztery dni zdazylismy zobaczyc prawie wszystkie obowiazkowe punkty czyli: siedzibe Kongresu (Capitol), Washington Monument i Lincoln Memorial, Jefferson Memorial, pomnik wojny w Wietnamie, w Korei i pomnik drugiej wojny swiatowej, Bialy Dom i muzeum amerykanskiej historii, cmentarz wojskowy (Arlington), Pentagon (z zewnatrz) i pomnik ofiar ataku z 11 wrzesnia oraz muzeum Holokaustu. Poza tym spotkalismy tez wiele innych pomnikow i miejsc pamieci. Zdarzymy jeszcze zobaczyc muzeum Historii Naturalnej albo jakies inne a potem bedziemy mogli spedzic reszte zycia zalujac ze nie zwiedzilismy reszty muzeow...

Wszystkie zabytki byly piekne i monumentalne, tak ze juz nie mamy watpliwosci, ze nie ma na swiecie wspanialszego kraju niz Ameryka.

Tu sprobuje naswietlic amerykanski rzadowy marketing. Zwiedzajac tutejsze muzea, pomniki czy chodzby okolice centrow federalnych trudno oprzec sie wrazeniu ze Ameryka jest najdoskonaoszym krajem na ziemi. I pisze to bez sladu ironii, naprawde tak jest. Amerykanie maja krotka historie i nie zbyt obfitujaca w wydazenia ale to zupelnie nie przeszkadza im opowiadac o niej z pasja i budowac na niej obraz kraju madrych i wielkich ludzi. Chwala sie swoja historia opowiadajac wlasciwie o kazdym wydazeniu jak o czyms wielkim, donioslym, bohaterskim i godnym wszelkiej pochwaly. Symboliczne miejsca sa urzadzone z przepychem ale jednoczesnie nie wydaja nam sie tandetne. Sa otwarte dla zwiedzajacych i zaopatrzone w oddanych swojej edukacujnej pracy przewodnikow i informatorow. Sa dobrze zorganizowane i atrakcyjnie skonstruowane. Historie USA prezentuje sie z Duma, prezydentom buduje sie Pomniki i pokazuje sie ich jako Bohaterow. Wystawy sa ciekawe, bogato ilustrowane i prezentujace tresc na kilku poziomach jednoczesnie- mozna sobie rzucic okiemi przeczytac po 2 zdania o najwazniejszych wydarzeniach a mozna sie zaglebic i spedzic pol godziny przy jednej gablocie. Wieksze symbole, dookola ktorych mozna zbudowac emocjonalne przywiazanie, sa prezentowane inaczej niz czesc edukacyjna-sa w wydzielonych miejscach, maja inne oswietlenie, jest zakaz jedzenia, fotografowania i biegania i budowana jest atmosfera szacunku. W takich warunkach jest np. prezentowana najstarsza flaga amerykanska, tak ze od razu czlowiek sie czuje jakby patrzyl na cos Wielkiego (i nie tylko dlatego, ze flaga jest monstrualnie ogromna).

Wszystkim atrakcjom, w tym Kongesowi i cmentarzowi wojskowemu towarzyszy gift shop, w ktorym mozna zakupic wszelkiego rodzaju pamiatki i "materialy edukacyjne". Mozna sie ubrac w amerykanskie symbole, mozna z nich jesc i pic, mozna je przykleic na lodowce albo postawic na kominku. Krawaty, czapki, kubki, koszulki i naszywki juz nie robia na nas wrazenia. Ostatnio rozsmieszyly nas figurki prezydentow (zarowno martwych jak i zyjacych) z ruszajacymi sie glowami:-)

Glowna roznica w sposobie opowiadania o ojczyznie u nas i tutaj lezy chyba w atrakcyjnosci. Amerykanie prezentuja swoj kraj jako atrakcyjny i robia to tez w interesujacy i ciekawy sposob. W Polsce czesciej spotyka sie ogolne znudzenie i ponurosc tak w sposobie przekazu jaki w tresci (Od razu przypomina mi sie ekspresowa wycieczka po Malborku w trakcie ktorej pani wszystkich poganiala i budowala zdania konczace sie, jakze logicznym, sformulowaniem: "rowniez tez").

I jeszcze jedna refleksja, wspolna dla calej Ameryki ale tu po raz kolejny potwierdzona- USA jest Ogromne i wszystko tu maja duze. Przemierzenie glownego narodowego trawnika (The Mall) od Lincoln Memorial do Capitolu zajelo nam godzine. Wczoraj spotkalismy kolo Pentagonu Polaka, z ktorym potem razem zwiedzalismy i szlismy z Arlington, przez Potomak, do jednego z muzeow, w polowie drogi do Capitolu. Zajelo nam to prawie 3 godziny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz