5 dni spedzilismy w slynnym san francisco. 3 dni spedzilismy u Codiego w Oakland i jego wspollokatora Rayana, ktory byl programista w yahoo (glownej konkurencji google). Rayan byl na chorobowym, a wlasciwe na zwolnieniu z powodu niepelnosprawnosci bo mial maly wypadek, ktorego skutkiem byl czesciowy paraliz dloni. normalnie mu to w zyciu nie bardzo przeszkadzalo ale w zyciu zawodowym programisty.... takze mial duzo wolnego czasu i ciagle cwiczyl reke ;)
Z Ryanem spedzilismy potem jeszcze jeden dzien na gorskim spacerze, na ktory nas zawiozl. widoki byly super i tez dobrze sie gadalo, tak ze dzien byl udany. Poza spacerem po drugiej stronie Golden Gate zaliczylismy wycieczke po Alkatraz (swietnie przygotowany audioprzewodnik tworzacy prawdziwie wiezienna atmosfere), wizyte w dzielnicy hipisow, muzeum beatnikow, chinatown, spacer po centrum ze starymi i nowymi wiezowcami, duzy park i cos w rodzaju muzemu historii naturalnej w ktorym schowalismy sie przed deszczem. ogolnie mielismy troche pecha z pogoda bo przez polowe naszego pobytu w SF padalo... mimo to zgodnie twierdzimy ze miasto jest piekne i bardzo ciekawe. jest takie jak amerykanskie miasto powinno byc-wiezowce bogate, fantazyjnie zdobione i reprezentujace ponad 100letni dobrobyt a na ulicach mnostwo bezdomnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz