Kamil wyrazil chec zwiedzenia miasta wiec kolejny dzien zszedl nam na lazeniu po nowym orleanie. Tymczasem zaczal sie karnawal wiec ulice byly bardziej zapelnione zwiedzajacymi i grajkami. Bylo jeszcze bardziej imprezowo i turystycznie niz wczesniej ale tez bylo jeszcze bardziej muzycznie i nowoorleansko. Z drugiej strony podczas szlajania trafilismy do dzielnicy w ktorej wczesniej nie bylismy, po drugiej stronie rzeki. Uderzyl nas jej spokoj. Bylo tam calkowicie cicho, spokojnie i uporzadkowanie - tak, ze gdyby nie styl architektoniczny domkow nie pomyslelibysmy ze to to samo miasto.
Wieczor jak zwykle spedzilismy na koncercie ;) Kolejne dni tez spedzilismy na ogolnym szwendaniu. nie mielismy juz za bardzo pomyslu na to co robic wiec lazilismy po parkach, spotkalismy sie z Louisem (naszym wczesniejszym gospodarzem) i troche odesapalismy wczesniejsze wojaze. Wieczory mielismy bardziej urozmaicone. Widzielismy jedna karnawalowa parade, ktora zasluguje na osobny opis.
Otoz w Nowym Orleanie karnawal, a w szczegolnosci jego koncowke obchodzi sie organizowaniem parad, czyli pochodow ludzi w kostiumach. Udzial w paradzie moga brac tylko czlonkowie specjalnych klubow (kazda parada ma swoj klub) i ich przyjaciele (musza miec zaproszenie). Do niektorych tradycyjnych klubow moga nalezec tylko czlonkowie dobrych rodzin i musza placic duze skladki.W innych klubach wystarczy placic skladki. Kluby, poza spotykaniem sie i zbieraniem kasy zajmuja sie przez caly rok przygotowywaniem kostiumow na swoja parade. No i rzeczywoscie niektore kostiumy ktore widzielismy byly bardzo dopracowane i bardzo pomyslowe. Cala parada byla dobrze zorganizowana i kazdy wiedzial co robi.Ludzie byli podzieleni na grupki tematyczne, przebrane na ten sam temat. Zwyczajem jest, ze paradujacy rozdaja licznej publicznosci tandetne pamiatki. Najabrdziej tradycyjne sa plastikowe korale, tzw. beads ale my dostalismy tez plastikowego karalucha, gwizdek, zydowski baczek... Oglone nasze wrazenia: ciekawa, zabawna, wystawna, pomyslowa, przemyslana, dopracowana.
Inna nowoorleanska atrakcja ktora zaliczylismy byl klub go go. Stwierdzilismy, ze jesli mamy zobaczyc klub ze striptizem to tylko w Nowym Orleanie ;-) To co glownie stamtad wyniaslam a raczej co tam zostawilam to kompleksy ;-) Poszlismy do klubu ktory nie pobieral oplat za wejscie i dziewczyny ktore tam wystepowaly nie bardzo mialy sie czym pochwalic jesli chodzi o budowe ciala... Za to wyginaly sie profesjonalnie i moglismy podziwiac ich ruchy. Ogolnie wiec, tak samo jak wszytko inne co tu zastalismy, wkladamy klub go go miedzy zdobyte doswiadczenia.
Nastepnego dnia bylismy z Louisem na czyms w rodzaju koncertu charytatywnego na rzecz organizacji "solutions no shooting" walczacej ze strzelaninami wsrod mlodziezy. Wystepowaly nowoorleanskie slawy muzyczne wiec znow dostalismy niezla porcje swietnej muzyki. np. to: http://www.youtube.com/watch?v=UnxICY3RB6U
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz