Nastepnego dnia wstalismy pozno, miedzy innymi dlatego, ze do nocy rozmawialismy z naszym gospodarzem Johnem, ktory wreszcie mial dla nas troche czasu.
Chcialismy pozwiedzac samo miasto, ale nam sie to troche nie udalo (za sprawa znacznej komplikacji systemu drog). Wobec tej porazki i totalnego poplatania zajechalismy na International Drive - ulice znana z nagromadzenia tematycznych parkow rozrywki. Zwiedzanie bylo utrudnione przez typowa florydzka pogode (goraco i duszno) ale po posileniu sie lodami w slynnej lodziarni Ben & Jerry's (zamowilismy oczywiscie maja porcje i jedlismy ja jakies pol godziny) i zasiegnieciu rady w lokalnym centrum informacji trafilismy w koncu do budynku stojacego na dachu :)
Wystawa byla w porzadku choc raczej dla dzieci - mozna bylo np. sprobowac jak dlugo sie wytrzyma w wodzie o temp. -2 C, czyli temp. wody do jakiej wpadly ofiary katastrofy Titanica albo poczuc sile wiatru tak jakby sie bylo w centrum tornada itp. Bylo tez duzo gry zludzeniami, najczesciej optycznymi. Byla tez sztuczna kolejka gorska - mozna bylo zaprogramowac jej trasa a potem wsiadalo sie do takiej kapsuly, ktora czlowiekiem trzesla w zgodnych z programem katach nachylenia (to przyprawilo mnie o mdlosci). Na koncu poszlismy na film w 4D czyli film w 3D ale siedzi sie na siedzeniach ktore dodatkowo trzesa odpowiednio do obrazu i sa dmuchawy, ktore dmuchaja wtedy gdy w filmie jedzie sie pod wiatr. Doznanie bylo na tyle wiarygodne, ze moja choroba lokomocyjna jeszcze bardziej sie odnowila i maniuch musial mnie wspomagac w bezpiecznym wyjsciu z tego przybytku.... Nie mniej jednak polecam bo wrazenie jest duze :)
Tego dnia, spacerujac po czesci Orlando po raz kolejny uswiadomilismy sobie jak wielkich rozmiarow jest wszystko co sie w tym kraju znajduje. Ogromne przestrzenie sa wszechogarniajace. A do tego wszystko jest ladne czyste i zadbane. Bez dwoch zdan, nie jest to biedny kraj :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz