O centrum kosmicznym im. Johna F, Kennedy'ego musi napisac maniuch, bo byl zachwycony pobytem tam i ma na ten temat wiecej do powiedzenia.
Ja streszcze sie tylko do odnotowania, ze BYLISMY w jednym z osrodkow NASA i WIDZIELISMY na wlasne oczy PRAWDZIWY wahadlowiec i prawdziwego ASTRONAUTE, ktory sobie spacerowal w KOSMOSIE. Dotykalismy kamien z KSIEZYCA, widzielismy (za szybka) kombinezon w ktorym Neil Armstrong spacerowal po ksiezycu i w ogole. Wzruszeniom nie bylo konca :)
A najlepszy byl film pokazujacy zdjecia zdobione przez teleskop Hubla w 3D - mozna bylo "wjechac" w srodek jednej z galaktyk i oglodac gwiazdy oraz patrzec na teleskop Hubla i stacje kosmiczna tak jakby sie samemu bylo w kosmosie :)
Jedyny minus byl dla mnie taki, ze informacji bylo tak duzo i tak szybko mowione, ze malo rozumialam - moj angielski okazal sie nie wytrzymac kosmicznej proby. Mowie minus, bo mi to bardzo utrudnialo zwiedzanie, ale zgadzam sie, ze trudno to nazwac minusem, bo przeciez to nie zadne zaniedbanie a wrecz przeciwnie.
na bardziej szczegolowy opis musicie poczekac az Maniuch siadzie do bloga :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz