Jak widac z blogiem nie idzie mi za dobrze. za pare godzin kalifornia a ja dalej pisze o nowym orleanie... bede sie wiec bardziej streszczac.
9.02 byl pamietny. poprzedniego dnia. gdy przechadzalismy sie ulica, zaczepila nas staruszka,proszac o pomoc w zaladowaniu do samochodu kilku kartonow z winylami. wywiazala sie rozmowa, ktorej skutkiem bylo zaproszenie nas do lokalnego radia. Zaproszenie przyjelismy i w radiu sie stawilismy i zgodnie z zapowiedzia spotkalismy w nim blusemanow z Polski, ktorzy zostali przywiezieni do Nowego Orleanu przez jakiegos entuzjaste, ktoremu sie spodobali na festiwalu bluseowym w Memfis(w ktorym to festiwalu owi muzycy brali udzial). W nowoorleanskiej radiostacji wwoz.com mieli dac krotki koncert, a poniewaz my sie nawinelismy to zaspiewali jeszcze jedna piosenke z miejscem na chorki, ktore my osobiscie robilismy w audycji na zywo. Radiostacja swoja droga jest swietna i mozna jej sluchac w internecie, wiec polecamy: wwoz.com.
Po tych przezyciach udalismy sie z nowopoznanymi Polakami na oboad i spacer. Z jednym z nich spotkalismy sie jeszcze pozniej w klubie a poza tym zostalismy obdarowani ich plyta z autografami, ktora obecnie ma Kamil i moze wam pokazac na urodziny babci.
tego dnia ptzeprowadzilismy sie do Louisa, jedynego czlowieka w Nowym Orleanie, ktory zgodzil soe nas przenocowac. Louis uzyczyl nam mieszkania na 3 dni, az do przyjazdu kamila i okazal sie swietnym gospodarzem, opowiadajacym ciekawe historie lokalne i zabierajacym w warte zobaczenia miejsca. Na poczatek zabral nas do supermarketu, w ktorym za 5$ kupilismy talerz swiezych, lokalnych,miesistych krewetek, ugotowanych i gotowych do smakowitego spozycia. Maniuch, ktory jest fanem krewetek byl w siudmym niebie i ja tez bylam pod wrazeniem jak wiele smaku i konsystencji traca te male zwierzaki przez mrozenie i przywozenie z Chin... Zgodnie wiec twierdzimy,, ze jesli wydaje wam sie ze wiecie jak smakuja krewetki to sprobujcie swiezych a nie z mrozonki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz